Pożar kościoła, 21 czerwca 2023

Tuż przed końcem roku dotarła do nas informacja o śmierci ks. Marka Cudy, kapłana który w latach 2006-2009 był wikariuszem naszej parafii. Byliśmy obecni na jego uroczystościach pogrzebowych, które 28 grudnia odbyły się w Siewierzu, a dzień później w Bytomiu-Suchej Górze.

Przed rozpoczęciem Mszy świętej w kościele pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Siewierzu, gdzie ks. Marek był proboszczem, kolejne grupy parafialne, a także przedstawiciele władz lokalnych, szkół i środowisk, z którymi ks. Marek był związany, bardzo długo wspominali zmarłego tak niespodziewanie kapłana. Padło wiele słów o jego pobożności, sumienności, pracowitości, punktualności, życzliwości, uśmiechu, umiejętności współpracy, ale jedno słowo powtarzało się w każdej z wypowiedzi. Tym słowem była skromność. I rzeczywiście myślę, że jest to charakterystyczny rys zarówno jego osoby, jak i jego kapłaństwa.

Gdy w naszej świątyni kapłani przekazali informację o jego śmierci to wychodząc z Mszy wiele osób zastanawiało się – „który to był ten ks. Marek Cuda?” I jest to jakby potwierdzenie właśnie tej jego ogromnej pokory i skromności. Ks. Marek nigdy nie kierował wzroku wiernych, do których był posłany na swoją osobę. Przeżywając najpiękniej jak umiał swoje kapłaństwo zawsze wskazywał na Chrystusa. Zawsze z obecnym na twarzy uśmiechem, zawsze pełen otwartości i chęci pomocy, w wielkim skupieniu sprawujący Eucharystię, w krótkich słowach homilii ukazywał miłość Boga i wskazywał jak za Nim podążać.

Miałam wielki dar poznać ks. Marka bliżej i nawiązać z nim relację prawdziwej przyjaźni. W kolejnych latach jego kapłaństwa, gdy opuścił już naszą parafię rozmawialiśmy ze sobą wielokrotnie – telefonicznie albo w czasie osobistych spotkań. Był to bez wątpienia człowiek emanujący dobrocią, bardzo wrażliwy, z wielką delikatnością i taktem podchodzący do drugiego człowieka, aby nikogo nie skrzywdzić, nie obrazić słowem czy gestem. Kilkanaście lat wspólnej znajomości to wielorakość przeżytych sytuacji – tych radosnych, ale i tych trudniejszych. A on nigdy się nie skarżył. Nawet, gdy bywały trudne chwile, to zawsze swoje wypowiedzi kończył słowami „ale nie narzekajmy” bo to „jest niemęskie”. Jego charakterystyczną cechą było „budowanie mostów” między ludźmi. Zawsze dążył do zgody, zawsze poszukiwał kompromisowych rozwiązań.

Był to kapłan wielkiej mądrości wynikającej nie tylko z życiowego doświadczenia i charakteru, ale z głębokiego zakorzenienia w Bogu, z pełnego zaufania, że On prowadzi go najlepszymi drogami i posyła w te miejsca, gdzie najlepiej będzie wypełniał Bożą wolę. Wiele osób żegnając go podkreślało, że bardzo lubiło spotykać się z ks. Markiem. Bo on miał niezwykły dar – napełniał swoich rozmówców optymizmem, nadzieją, umocnieniem. Rozmowy z nim nigdy nie były jałowe, nie były pustosłowiem. Po spotkaniu z nim miało się poczucie bycia ubogaconym, duchowo piękniejszym. Ks. Marek był bardzo zatroskany o sprawy Kościoła zarówno w wymiarze powszechnym, ale także lokalnym – społeczności parafialnej, której w danym momencie służył. Gdy został proboszczem – najpierw w Wysokiej, a potem w Siewierzu, to na ile mógł starał się ożywiać te wspólnoty m.in. poprzez częste zapraszanie rozmaitych gości – kaznodziejów, sióstr zakonnych, zespołów muzycznych. Ukazywał wiernym chrześcijaństwo, które jest radosne, a jednocześnie wymaga dawania świadectwa.

Wiele słów można by napisać o człowieku, wobec którego mogę użyć śmiało wielkiego słowa – Przyjaciel. I wiem, że wielu ludzi dziś mówi o nim właśnie w ten sposób. Przyjaźń jest wtedy, gdy jest relacją wzajemną, a w jego przypadku tak właśnie było. I choć z wielkim bólem żegna się tu na ziemi kogoś, kto jest bliski sercu, to dziękuję Bogu za dar wiary, bo dzięki niej w tajemnicy świętych obcowania wiem, że on nadal jest i że to rozstanie jest tylko chwilowe. Jestem też przekonana, że ks. Marek pamięta o wszystkich parafianach wśród których przeżywał swoje kapłaństwo i nawet jeśli pamięć o nim już się w nas zatarła, to warto w modlitwach wspominać jego osobę, bo myślę, że mamy jako parafia wielkiego orędownika po tamtej stronie życia.

foto: Piotr Zimnal

 

 

Komentarze  

0 #1 Piotr 2021-01-02 20:22
W pełni utożsamiamy się ze słowami Pani Ewy Klimczyk, gdyż to co napisała wyjęła nam z naszych serc. Ś/p Ks. Marek Cuda był Człowiekiem bardzo wrażliwym i dobrym. Bardzo ceniliśmy sobie Jego przyjaźń. Ufamy w to, że Pan Jezus wyszedł mu na spotkania wraz z Matką Bożą. Będziemy o Nim pamiętać w naszych modlitwach. Lucyna i Piotr.
Cytować

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież

Najnowsze komentarze
  • Piotr 27.11.2023 23:10
    W pełni zgadzamy się i popieramy treść zamieszczonego wyżej tekstu pani Ewy Klimczyk, z którym się ...

    Czytaj więcej...

     
  • Adam 09.07.2023 16:15
    Czy przyczyną porzaru była instalacji fotowoltaiczna? Odpowiedź jest ważna ku przestrodze.

    Czytaj więcej...

Pogoda
Pochmurno

14.19°C

Sosnowiec

Pochmurno
Wilgotnosc: 79%
Piatek 5.97°C / 16.9°C Umiarkowany deszcz
Sobota 9.86°C / 23.09°C SP_WEATHER_SKY_IS_CLEAR
Niedziela 13.08°C / 22.13°C Pochmurno
Poniedzialek 11.82°C / 23.33°C Umiarkowany deszcz
Wtorek 8.84°C / 12.74°C Umiarkowany deszcz