Błogosławiona cisza mojego serca. Niezmącona hałasem wielkiego miasta, wolna od gwaru świątecznego zamieszania. Cisza wyczekująca, cisza stęskniona …

Błogosławiona cisza betlejemskiej nocy, w której słychać tylko kwilenie małego dziecka. Płacz, który jest odpowiedzią. Płacz, który tak wiele ma mi do powiedzenia.

Kolejne Święta mojego życia. Wkraczam w nie bogatsza w jeszcze jeden przeżyty adwent, podjęte postanowienia, usłyszane nauki, otrzymane znów za darmo przebaczenie. Bogatsza … ale czy mądrzejsza? Może tylko mądrością coraz większej świadomości swej ograniczoności, słabości, swego niedostatku. I mam tylko tę ciszę. A w niej słyszę Twój płacz. Ty – wielki, potężny Władca świata przychodzisz do mnie jako dziecko – słabe, bezbronne, zdane na pomoc i troskę tych, których sam stworzyłeś. Jak trudno to pojąć.

Każdego dnia w „moim” świecie szukam miłości. Potrzebuję jej, aby żyć. Szukam jej w drugim człowieku, w jego akceptacji, w uśmiechu, w życzliwości, dobrym słowie. Szukam szczęścia. Zadowalam się często jego namiastkami, które znikają tak szybko, jak się pojawiły. I w tym poszukiwaniu jestem jak ślepiec. Nie dostrzegam Ciebie. Brak mi ciszy, której Ty potrzebujesz, aby do mnie mówić i której ja potrzebuję , aby Cię usłyszeć. I teraz, gdy przychodzisz w ciszy betlejemskiej nocy, to zdumienie nad potęgą Twej pokory, nad wielkością Twego uniżenia nie pozwala mi zrozumieć, jak może istnieć taka miłość. Czysta, bezinteresowna, za darmo. W świecie, który znam taka prawie nie istnieje. Jak Cię zrozumieć? Zbyt mała jestem, by to pojąć, ale pozwól mi uwierzyć. Uwierzyć w Ciebie. Uwierzyć w Twoją miłość. Niech szept Twojej miłości przeniknie moją tęsknotę i moje oczekiwanie. Niech mnie nasyci. Niech mnie wypełni. Niech mnie przemieni.

Jezu, maleńka Miłości – proszę Cię także za tych ludzi wokół mnie. Tak wielu z nich zupełnie Cię nie zna. Pochłonięci troskami codzienności nie myślą o Tobie wcale. I choć życzą sobie radosnych świąt, to w ich sercu nie będzie prawdziwej radości, bo nie będzie tam Ciebie. A przecież w tę betlejemską noc Ty jesteś tak blisko każdego ludzkiego cierpienia. Już od pierwszych chwil życia wiesz co to odrzucenie, ubóstwo, niepewność. I w każdą taką sytuację chcesz wkroczyć ze swym błogosławieństwem. Nie przestawaj wołać do ludzi w głębi ich serc. Pomóż każdemu człowiekowi odnaleźć w sobie ciszę, w której w końcu usłyszą Twój szept miłości.

 

Drodzy Parafianie!

Na nadchodzące Święta życzymy przyjęcia całym swoim sercem prawdy o tym, że oto na świat przychodzi maleńka Miłość. Życzymy otwartości na Jej przyjęcie i doznania prawdziwej radości z faktu, że nasz Bóg chce być tak blisko nas, że chce być Bogiem z nami!

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież