30 listopada nasz Proboszcz – ks. Andrzej Mróz obchodzi swoje imieniny. W niedzielę poprzedzającą ten dzień modliliśmy się w jego intencji na Mszy św. o godz. 12.30. Jaki jest nasz proboszcz? Oto kilka słów osobistego świadectwa.
Ks. Andrzej Mróz jest ojcem naszej wspólnoty parafialnej od trzech lat, początkowo jako jej administrator, a potem proboszcz. I trzeba przyznać, że to były bardzo intensywne trzy lata. Już sam początek nie był łatwy, gdyż dekret, który go tutaj przenosił związany był z ciężką chorobą poprzedniego proboszcza – ks. Stefana Wyporskiego. Potem objęcie urzędu bez możliwości formalnego przekazania parafii od swego poprzednika. Wszystko nowe, wszystko mocno niewiadome. W porównaniu do parafii w Tąpkowicach, gdzie dotychczas był proboszczem ilość obowiązków, wspólnot, spraw do ogarnięcia i spamiętania była zdecydowanie większa. Druga fala pandemii, która wtedy trwała nie pomagała w normalnym funkcjonowaniu i poznaniu parafii.
Ks. Andrzej stał się także „obiektem” porównań do swoich poprzedników, a zwłaszcza ks. Tadeusza Kamińskiego – ukochanego przez wszystkich budowniczego kościoła i wspólnoty. Zestawiany z bardzo otwartymi w kontakcie byłymi proboszczami - on zdecydowanie spokojniejszy, z nieśmiałym uśmiechem na twarzy stanowił dla nas wszystkich jakąś niewiadomą.
Mimo tego bardzo szybko przekonaliśmy się, że ks. Andrzej jest dobrym gospodarzem. Wkrótce przystąpił do wykonania naglących prac remontowych, w tym także ogromnej (jak nam się wtedy wydawało) inwestycji wymiany dachu kościoła. Widzieliśmy też, że jest to kapłan uduchowiony, skupiony na Liturgii, mający ugruntowaną więź z Bogiem, oczytany. Ks. Proboszcz chętnie uczestniczył w spotkaniach wszystkich grup parafialnych i był autentycznie zainteresowany ich funkcjonowaniem, co dało nam możliwość bliżej się poznać i skruszyć lody nieśmiałości.
Aż przyszedł trudny czas pożaru. Wydarzenie, które wywróciło do góry nogami cały nasz parafialny porządek i wstrząsnęło nami do głębi. Jak mocno musiało dotknąć naszego Proboszcza, na którego w tamtej chwili spadła jeszcze większa odpowiedzialność nie tylko za materialny los naszej parafii, ale przede wszystkim za ducha tej wspólnoty, który tak łatwo i szybko mógł się w obliczu tego dramatu zatracić.
Muszę powiedzieć, że choć zawsze bardzo pozytywnie postrzegałam ks. Andrzeja, to przez te ostatnie miesiące odkryłam go na nowo. I dziś z pełną odpowiedzialnością za te słowa mogę powiedzieć i powtarzam to bardzo często, że jest wielkim darem Bożej Opatrzności dla naszej parafii, że to właśnie ks. Andrzej Mróz jest naszym proboszczem. Ostatnie miesiące to niezliczona ilość naszych spotkań wynikających z konieczności sprawnej komunikacji, ale jednocześnie dająca szansę na wzajemne poznanie się. I właśnie dlatego, że dane mi było przekonać się, jak wielkiego formatu człowiekiem jest nasz ks. Proboszcz czuję się trochę w obowiązku przybliżyć go tym parafianom, którzy takiej możliwości nie mają.
Nie wiem czy ktoś z nas jest w stanie wyobrazić sobie co czułby, gdyby w jednej chwili stracił prawie cały dorobek swojego życia, a na jego barkach spoczęła by odpowiedzialność za los swoich bliskich. Wiemy natomiast aż za dobrze, jak czasem zbyt gwałtownie, może niecenzuralnie, z pretensją czy nawet oskarżeniem Boga reagujemy, gdy przychodzą na nas sytuacje różnych życiowych doświadczeń. Przez te ostatnie parę miesięcy nigdy nie usłyszałam z ust ks. Proboszcza skargi, narzekania, pytania „dlaczego”. Nie zobaczyłam postawy zwątpienia, żalu czy złości. Było jedno – zaufanie. Kiedy zastanawialiśmy się jak nasz proboszcz udźwignie obraz spalonego kościoła po powrocie z urlopu, gdy autentycznie baliśmy się o jego zdrowie, on zaskoczył wszystkich właśnie postawą zaufania i spokoju. To nie znaczy, że się nie bał, że w środku tego nie przeżywał, bo też i wiele bezsennych nocy stało się jego udziałem, ale pierwsze było i cały czas jest – zaufanie, że Bóg nad tym czuwa, że poprowadzi, że ostatecznie musi być dobrze.
Kiedyś papież Benedykt XVI mówił że „nie wymaga się od księdza, by był ekspertem w sprawach ekonomii, budownictwa czy polityki. Oczekuje się od niego, by był ekspertem w dziedzinie życia duchowego”. Nasz proboszcz doskonale pogodził jedno i drugie. Zatroskany o odbudowę świątyni spędził (i ciągle to robi) wiele czasu na poznanie zagadnień właśnie z dziedziny budownictwa stając się specjalistą od dachów, drzwi, okien, posadzki, ogrzewania, ciągle coś do tej listy dorzucając. Skomplikowane terminy i parametry nie są mu obce czym zadziwia nawet urzędników czy specjalistów z poszczególnych branż. Zgłębia te niełatwe tematy w imię odpowiedzialności za dobrze dokonane wybory, a także właściwe wydatkowanie każdej powierzonej mu złotówki. Myślę, że każdemu z nas zadrżałaby ręka przy podpisywaniu kolejnych umów na kilkusettysięczne czy milionowe kwoty. Nasz proboszcz cały ten ciężar odpowiedzialności dźwiga sam.
Nowa sytuacja to także nowe problemy. Czasem te ludzkie – nieporozumienia, czemu coś zorganizowane tak, a nie inaczej. Wiadomo – ile osób tyle pomysłów. I w tym wszystkim ks. Proboszcz próbujący znaleźć zawsze złoty środek, a co najważniejsze traktujący każdą osobę z szacunkiem, z wielką kulturą osobistą i życzliwością.
Jest jeszcze jedna, być może najważniejsza rzecz, którą trzeba zauważyć i docenić. Kryzysy - każde - mogą nas albo umocnić albo pokonać. W tym przypadku mogło być dokładnie tak samo. Wspólnota parafialna, z której poczucia zawsze byliśmy dumni mogła się teraz rozpaść. Niektórzy odeszli. To prawda. Część parafian uczestniczy w Liturgii w sąsiednich parafiach. Jednak myślę, że Ci którzy zostali mają dalej poczucie przynależności do jednej parafialnej rodziny, która ma swojego ojca w osobie ks. Proboszcza Andrzeja. I to jest jego zasługa, że tak właśnie jest. Osobiście w trakcie wakacji zastanawiałam się co z życia parafialnego zostanie teraz utracone, a ks. Andrzej od samego początku stał na stanowisku – niczego nie likwidujemy. Chciał, by wszystko co działało funkcjonowało nadal. Zmieniła się trochę forma, spotkania wspólnot wymagają często niemałej logistyki, ale to zarówno przyzwolenie, jak i zachęta ks. Proboszcza sprawiają, że parafia nadal prężnie żyje.
Ten dosyć długi tekst powstał z dwóch powodów. Po pierwsze chciałam nim podziękować ks. Proboszczowi Andrzejowi za to, jaki jest. Za jego ogromną życzliwość, otwartość, ogromne zaufanie którym mnie obdarzył, za jego wiarę, wytrwałość, świadectwo relacji z Panem choćby dzięki wspólnej z nami modlitwie w czasie cichych adoracji. Pasterz, który jest z ludem! To mówi więcej niż najpiękniejsze słowa kazania.
Drugi powód to prośba i zachęta do modlitwy w intencji naszego Proboszcza. On sam, z racji swojej skromności o nią nie poprosi, a jest mu bardzo potrzebna (podobnie jak w ogóle kapłanom) do sprostania tym wszystkim obowiązkom, które dźwiga teraz na swoich barkach.
Księże Proboszczu dziękujemy!!!
Ewa Klimczyk
foto: Piotr Zimnal
Komentarze
Lucyna i Piotr Zimnalowie.